Zapowiadane szkolenie w Starym Krzesku n/t produkcji serów zagrodowych w gospodarstwach rolników indywidualnych odbyło się zgodnie z informacją – 17 lutego. Wśród uczestników znalazły się także trzy panie z naszej miejscowości: Agnieszka Krasuska, Hanna Pogonowska i Aneta Krasuska. Poniżej zamieszczamy małą fotogalerię z wydarzenia – przepraszając za różną jakość tych zdjęć. Co jednak należy zauważyć i podkreślić:
- na terenie gminy Zbuczyn działa spółdzielnia socjalna „Zbuczynianki” – więcej informacji na www.alewioska.pl. Jak dotąd taką inicjatywę znaliśmy tylko z serialu „Ranczo”.
- nie święci garnki lepią, także dobry ser można wyprodukować we własnym gospodarstwie mając do dyspozycji oprócz wiedzy trochę naczyń i narzędzi, zestaw serowarski zawierający odpowiednie kultury drożdży no i mleko, którego akurat ci u nas dostatek.
- szkolenie, przyswajanie wiedzy nie musi być nudne, zwłaszcza kiedy serowar jest też dowcipnym gawędziarzem i potrafi barwnie snuć swą opowieść a na koniec zaśpiewa, zagra na gitarze…może by i zatańczył ?
– jeśli byłaby taka potrzeba serowar z Żuław chętnie przyjedzie ponownie – gdzieś.
Czytałem, że produkcja serów z pełnowartościowego mleka jest powszechna w małych gospodarstwach alpejskiej części Austrii i Szwajcarii. Czemu by nie spróbować u nas? Jednak produkcja to jedno, jeszcze dobrze byłoby sprzedać – to drugie, pewnie trudniejsze. W Alpy przyjeżdżają turyści z całego świata a to przeważnie bogaci ludzie na wczasach. Alpejskie mleko, jakie by nie było naprawdę, ma swoją reklamę: Milka i inne , świstak co siedzi i zawija w sreberka. Fakt, u nas o turystę trudno – latem przemkną czasem rowerzyści, nawet nie mają gdzie się zatrzymać. Nie wiadomo czy polski klient kupi taki ser czy pójdzie do Biedronki. Trzeba próbować, może jesteśmy na początku drogi by udowodnić, że mroczkowskie, śmiarskie, wiśniewskie, oknińskie, radomyskie czy borko-paduchowskie jest lepsze od alpejskiego?