Od stycznia do kwietnia 2019 r. trwały wybory sołtysów w poszczególnych miejscowościach gminy Wiśniew. Zebrania przeprowadzał wójt p. Krzysztof Kryszczuk.
Zakończył się już, przewidziany harmonogramem, cykl spotkań. Niektóre sołectwa zbierały się dwukrotnie. Funkcje sołtysów pełnić będzie 13 kobiet i 13 mężczyzn, ale żadnej rywalizacji płci tu się nie doszukujmy. Stanowiska zachowało dziewiętnastu sołtysów, wybrano siedmiu nowych i tylko w Sołdach nie wybrano nikogo. Warto podkreślić, że w chwili obecnej na piętnastu członków Rady Gminy, ośmiu – czyli większość radnych, jest też sołtysami.
Odrobina historii: urząd sołtysa ustanowiono na przełomie XII i XIII wieku czyli ok. 800 lat temu, kiedy w czasach feudalnych zakładano wsie na prawie niemieckim. Stąd niemieckie pochodzenie słowa znaczącego: sędzia, ten który wskazuje winnego. Mianował go właściciel, pan feudalny by stał na czele wsi, ściągał podatki, reprezentował wieś w kontaktach z instytucjami zewnętrznymi, panem feudalnym, także w sporach z sąsiednimi wsiami. Mógł to być szlachcic, bogaty mieszczanin lub także miejscowy bogaty chłop. Pracował dla pana, a ten pewnie dobrze mu płacił. Znaczenie i pozycja ekonomiczna sołtysów była na poziomie rycerstwa, sami też przechodzili służbę rycerską na życzenie pana, niektórzy (albo ich dzieci) przechodzili do stanu rycerskiego. Urząd był dziedziczony przez najstarszego syna i zastanawiano się nad utworzeniem osobnego stanu obok rycerstwa, szlachty itd. Jednak za króla Jagiełły, staraniem szlachty, ograniczono prawa sołtysów i po raz pierwszy zlikwidowano ten urząd w 1563 roku, zastępując ich wójtami. Pod zaborami i w Królestwie Polskim znów pojawia się sołtys, także w II Rzeczpospolitej jako urzędnik gromadzki mający różne zadania i kompetencje. Jak opowiadają starsi Polacy, w czasie okupacji niemieckiej sołtysi, z jednej strony siłą rzeczy zmuszeni do współpracy z okupacyjną władzą, z drugiej, w pierwszej kolejności byli zagrożeni działalnością uzbrojonych band rabunkowych nachodzących ich domy nocą. Dla wielu osób, szczególnie dzieci ta trauma pozostała do końca życia. Po wojnie zlikwidowano urząd sołtysa w 1954 roku by przywrócić w 1958. Polska Rzeczpospolita Ludowa nakładała na niego wiele obowiązków – podatki, kontyngenty, asygnaty, świadectwa na każde sprzedawane ze wsi zwierzę, zebrania, przydziały, rozdziały i Bóg wie co jeszcze; kolejki petentów, chmury papierosowego dymu i frustracja rodziny, bo wszystko działo się we własnym jego domu. Sam sołtys, człowiek z rowerem, teczką, często „zawiany” (taka praca, musiał umieć sprawy załatwiać), jeszcze wtedy był „władzą” mógł coś obywatelom nakazać (furmanki, podwody, czyny społeczne, warta). Z czasem, po kolejnych reformach samorządu, pozycja sołtysa została, można powiedzieć, zmarginalizowana. Dziś statut sołectwa określa go jako organ pomocniczy gminy, coś w rodzaju łącznika między gminą i mieszkańcami. Jednak w czasach telefonii komórkowej i internetu łącznik służy tylko do wybranych czynności i kto z mieszkańców nie musi lub nie chce, nie korzysta z jego usług. Chętnie za to korzystają inni, nie tylko gmina ale i inne podmioty … bo pan jest sołtysem. Przez wieki z zarządcy, sędziego, władzy stał się sołtys sługą wszystkich – wolontariuszem, ale to już temat do osobnych rozważań.